Czy można pisać o uprzemysłowionych miastach i przemyśle jako takim, pomijając Stany Zjednoczone? Oczywiście, że nie. Dlatego właśnie przyjrzymy się teraz modelowi amerykańskiemu.
Okazuje się on w zasadzie tożsamy z tym, co znamy w Europie z tą może różnicą, że średnia wieku miast w USA jest zdecydowanie niższa aniżeli na Starym Kontynencie. Wszak na dobre zaczęły one powstawać i rozwijać się w XVIII wieku i później.
W erę rewolucji przemysłowej weszły jako byty młode i pełne dynamizmu. Ekspansja europejskich wynalazków przebiegała sprawnie.
Innowacje rodem z Wielkiej Brytanii szybko przeniknęły do Stanów Zjednoczonych, co dało tamtejszemu przemysłowi solidne podstawy do rozwoju. Zakładano fabryki i manufaktury, w czym dodatkowo pomagało liberalne prawo i niskie podatki.
Nie dziwi zatem, że wielu przedsiębiorców i posiadaczy kapitału kierowało swoje kroki za ocean, gdzie rysowały się zupełnie nowe i szerokie możliwości. Nie brakowało też w dziejach USA typowych miast przemysłowych.
Detroit przez lata było centrum produkcji motoryzacyjnej, choć kryzys w branży uczynił z prężnej niegdyś metropolii miasto obumierające.